poniedziałek, 26 stycznia 2015

Pająki, dinozaury, czyli wystawy w Muzeum Ewolucji w Warszawie.


Aż wstyd się przyznać, ale o Muzeum Ewolucji w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie dowiedziałam się przy okazji … wystawy o pająkach. Dobrze jednak, że się dowiedziałam, bo dla dzieci to wspaniałe miejsce, w którym można spotkać „Lucy”, czyli rekonstrukcję słynnego australopiteka (jeden z rodzajów ssaków naczelnych z rodziny człowiekowatych, jego przedstawiciele żyli w Afryce kilka milionów lat temu. Najprawdopodobniej z tego lub podobnego rodzaju gatunku wyewoluował homo sapiens). W Muzeum znajdziemy też kilka dużych eksponatów szkieletów dinozaurów, na widok których każde dziecko mówi „Wow” (niekiedy dorośli też), eksponaty skamieniałych jaj dinozaurów oraz drobne czaszki prymitywnych ssaków. Muzeum Ewolucji zachwyca wystawami stałymi i czasowymi (wszelkie informacje można znaleźć na stronie http://www.muzewol.pan.pl).












Ale, ale … kto nie ma arachnofobii, z pewnością z zaciekawieniem obejrzy wystawę: „Fascynujący świat pająków i skorpionów”, która w Muzeum Ewolucji będzie wystawiana jeszcze do 30 sierpnia 2015 r. To niezwykły świat ponad 50 żywych okazów - jadowitych bardziej lub mniej pająków i uroczych bardziej lub mniej skorpionów. Jak czytamy w ulotce: „Zamknięte szklane terraria zapewniają bezpieczeństwo i pozwalają na filmowanie i fotografowanie prezentowanych okazów z odległości 5-10 cm, a bogate opisy i tablice informacyjne pozwalają poznać te stworzenia i ich ważną rolę jaką pełnią w świecie przyrody”. Rzeczywiście warto zatrzymać się nieco dłużej na wystawie, poczytać o tych cudownych stworzeniach i popatrzeć jak uplotły przepiękną pajęczą sieć. Moje dzieci (5 i 11 lat) były zachwycone, dowiedziały się wielu ciekawostek, a i przy okazji poznały dziecięce doświadczenia taty, który opowiedział im o prawdziwym spotkaniu ze skorpionem w Algierii.

O wystawie słyszałam różne opinie- że za droga, że nudna itp. Mam jednak wrażenie, że ludzie po prostu nie doceniają tego, co im dane. Ktoś musiał przecież te pająki i skorupiaki zebrać do kupy, zapakować do specjalnych terrariów, przetransportować z innych krajów, przygotować makiety, wynająć powierzchnię, wydrukować ulotki i zatrudnić ludzi. Czy to naprawdę nie jest warte zapłaty kilkunastu złotych za bilet? Rozumiem, że o nudności wystawy mogą mówić osoby, które spędziły w niej 15 minut, zaglądając szybko do każdego terrarium i uciekając z niej jak najprędzej; dla mnie jednak wartością nadrzędną takich rodzinnych wypadów jest, po pierwsze edukacja dzieci (jeśli jeszcze same nie umieją czytać, my, rodzice przeczytajmy im informacje z planszy) a po drugie i najważniejsze, RODZINNIE SPĘDZANIE CZASU RAZEM. I tym akcentem zachęcam do podobnych aktywności każdego z Was, nie koniecznie tylko na wystawie pająków w Pałacu Kultury i Nauki (od strony ul. Świętokrzyskiej).







PS. Jeśli byście chcieli mieć w swoim domu (nie)prawdziwego pająka, na wystawie można kupić (50 zł, 75 zł, 100 zł) wylinkę w szklanej kuli.

Wylinka – to taka pajęcza „skórka”, którą pająk zrzuca w trakcie wzrostu (zastępując ją większą i wygodniejszą). W bardzo wielu przypadkach wylinka jest tak zachowana, że wygląda jak prawdziwy pająk.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz