W dzisiejszym świecie, gdy wszystko mamy podane na „tacy” w
postaci internetu i wyszukiwarek, kreatywność zdaje się być towarem
deficytowym. Dzieci nie piszą już listów (na prawdziwym papierze, wysyłanych
prawdziwą pocztą)a kartki z wakacji wysyłane są bardzo rzadko … niestety.
Pamiętam te czasy, gdy w szkole podstawowej wymieniałam się z koleżankami
karteczkami, pisałyśmy sobie wróżby w pamiętnikach a cały mój pokój obklejony
był plakatami. Dzisiaj dzieci przeważnie spędzają czas w wirtualnym świecie,
nie uczą się na „zetpetach” (Zajęciach
praktyczno-technicznych), bo takiego przedmiotu po prostu już w szkole nie ma.
Bardzo szkoda, bo wyszywanie wzorków na materiale rozwijało wyobraźnię i
zdolności manualne.
Ale cóż to? Kreatywność jeszcze całkiem nie umarła,
bynajmniej jej moc odkrył ponownie wujek Alicji, który przysłał do nas kartkę pocztową! Jakież
było zdziwienie dziecka, gdy mama wyciągała swoje rachunki, a wśród nich była
ONA, pierwsza w życiu 5-latki własnoręcznie napisana niebieskim długopisem
kartka pocztowa, która w dodatku była biletem wstępu do sali zabaw J Pięknie, po prostu
pięknie. Mina dziecka - bezcenna, a mi jako mamie uświadomiła tylko fakt, że
warto krzewić w dziecku możliwości ręcznego pisania listów i kartek do bliskich
– rodziny i znajomych. A nóż widelec, kiedyś cały system informatyczny padnie i znów pozostanie nam tylko taki sposób komunikacji? Myślę, że powroty do najprostszych
form mogłyby być całkiem fascynujące. Pamiętacie tą ekscytację w oczekiwaniu na
list? Ja pamiętam, to było coś niesamowitego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz